Celem długoterminowym jest stworzenie systemu, który pozwalałby ratownikom ochotnikom udzielać kwalifikowanej pierwszej pomocy przed przyjazdem pogotowia.
Czym miałoby być społeczne ratownictwo?
Ktoś dzwoni na pogotowie, przyjmijmy, że to przypadkowa osoba.
Osoba ta prosi o pilny przyjazd pogotowia, bo widziała z okna autobusu mężczyznę który leżał na przystanku.
Dyspozytor wysyła na miejsce zespół pogotowia, który przyjeżdża w 15 minut.
Okazuje się, że ta osoba która leżała, miała nagłe zatrzymanie krążenia i nikt przez ten czas jej nie udzielił pomocy. Po tak długim czasie wszelkie czynności które może wykonać zespół ratownictwa medycznego będą miały małe szanse powodzenia.
Chcemy dołożyć to jedno ogniwo w tą całą sytuacje.
Po przyjęciu zgłoszenia, dyspozytor oprócz zadysponowania zespołu pogotowia, zgłasza w systemie potrzebę First Respondera. Wtedy ratownik znajdujący się najbliżej miejsca zdarzenia dostaje na telefon informację, że obok niego ktoś potrzebuje pomocy. Potencjalnie dociera na miejsce dużo wcześniej niż zespół pogotowia. Natychmiast ocenia co się dzieje poszkodowanemu i zacznie udzielać pierwszej pomocy lub wdroży resuscytację krążeniowo-oddechową..
Po przyjeździe ambulansu, zespół ratownictwa medycznego przejmuje pacjenta i stosują już medyczne czynności ratunkowe.
Dzięki wcześniejszemu podjęciu określonych czynności, np. RKO, osoba poszkodowana ma realnie dużo większe szanse na przeżycie.
To nie musi być zatrzymanie krążenia, może być wypadek samochodowy gdzie trzeba unieruchomić kręgosłup, zadławienie dziecka, gdzie jest bardzo mało czasu na udrożnienie dróg oddechowych.
Wprowadzenie takiego systemu wymaga wiele czasu i ogromnego nakładu środków. Jak pokazuje przykład w innych krajach, taki system ratowników - ochotników jest możliwy do wdrożenia i funkcjonuje z korzyścią dla społeczeństwa.